niedziela, 8 września 2013

Następnej nocy nie wydarzyło się nic, zupełnie nic. Żadnych koszmarów, żadnych nieproszonych gości ani żądanych wyjaśnień. Tylko cisza i spokój. Rano Holly poszła do pracy. Dzisiaj do księgarni miała przyjechać dostawa, więc dzisiaj szef nie pozwolił jej wziąć wolnego. Szef kazał jej rozpakować dwa duże kartony, ale nie pozwolił jej ruszać jednego kartonu, który stał w kącie. Holly co chwila na niego spoglądała. Był mniejszy od tych, które miała rozpakować i był czerwony. Dlaczego pan Galoway nie pozwolił jej go ruszać? Kiedy Holly skończyła rozpakowywać kartony i poukładała książki na półkach była piąta po południu. Do zamknięcia została jeszcze godzina, a on zrobiła już wszystko, co przyszło jej do głowy. Usiadła za ladą i zabrała się do czytania jednej z nowych książek. Czytanie nie szło jej jednak za dobrze, bo cały czas myślała o tym kartonie na zapleczu. Nie można zaprzeczyć, że Holly to ciekawska osoba. W końcu jej ciekawość zwyciężyła i poszła na zaplecze otworzyć te tajemnicze pudło. Otwiera karton iii... niem tam nic ciekawego, oprócz jakiś starych, gówno wartych ksiąg. Wyjęła jedną, drugą, trzecią, czwartą, piątą i widzi coś pod spodem, coś jak drugie dno. Otwiera je, a tam kolejna księga. Eh, spodziewała się czegoś ciekawszego, chociaż jakby nie patrzeć, to jest księgarnia, więc co mogłoby być w tym kartonie, jak nie książki? Wszystkie okładki były czerwone z pożółkłymi kartkami, oprócz tej jednej ukrytej głębiej, która była cała czarna. Zainteresowało ją to. Otworzyła książkę, ale jej strony nie były zapisane. Były puste. Całe czarne, ale bez żadnych liter. Holly bardzo się zdziwiła. Otworzyła jedną z tych czerwonych, grubych ksiąg, ale nie potrafiła nic przeczytać, bo wszystko spisane było w jakimś nieznanym jej języku. Żadnej innej księgi też nie potrafiła przeczytać. Spojrzała na zegarek, dochodziła szósta. Pora zamykać księgarnię i wracać do domu. Holly owinęła starannie czarną księgę w materiał, ale wkładając ją do kartonu, poczuła coś na dnie. Spojrzała do środka, ale niczego tam nie było. Jeszcze raz dotknęła dna kartonu i poczuła coś zimnego, długiego i wąskiego. Zmacała do dokładnie i przypominało jej to klucz. Niestety, nie mogła zobaczyć, co to jest. Klucz był niewidzialny. Włożyła go szybko do kieszeni spodni i pochowała książki. Zakleiła karton z powrotem i poszła zamknąć księgarnię. W drodze do domu wstąpiła do Common Graund. Shane dzisiaj pracował, co tylko przysporzyło się do tego, żeby wstąpić tam na cappuccino.
-Cześć słońce.- powitał ją Shane kiedy tylko przekroczyła próg kawiarni. Uśmiechnął się, od czego połowa dziewczyn zebranych przy stolikach mdlała i ciężko stękała.- Jak Ci minął dzień?
-Nudno, jak zawsze kiedy siedzę w pracy.- odpowiedziała przytulając się do niego. Ten widok już nie bardzo podobał się dziewczynom. A już na pewno nie podobało im się to, jak Shane chwycił jej twarz i przyciągnął do swojej. Ich usta spotkały się w krótkim pocałunku. Holly myślała, że te dziewczyny zaraz rozszarpią ją tam żywcem. O tak, z pewnością im się to nie spodobało. Holly dostała cappuccino i czekała na Shane’a. Kiedy już Shane skończył pracę, poszli na spacer, który skończył się pod domem Holly. Pożegnali się i Holly weszła do domu. Zrobiła sobie kolację, wykąpał się i poszła oglądać z rodzicami telewizję. Ten wieczór, jak każdy inny był spokojny, tak samo, jak noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz