piątek, 7 czerwca 2013

Rano, kiedy Holly się obudziła, Katie już nie było. Jej rzeczy też zniknęły. Holly zeszła do kuchni zrobić sobie herbatę i zamarła w pół drogi do czajnika. Nie wieżyła w to, co widzi. Na stole leżała Katie. Nad nią stała mama Holly, Emma. Najgorsze było to, że one... całowały się. Holly przypomniała sobie wczorajszą rozmowę z przyjaciółką.
-Masz kogoś?- zapytała się wtedy Holly. A Katie powiedziała, że ma. Więc to tak... Holly się opanowała, sztucznie uśmiechnęła i podeszła do czajnika.
-Dzień dobry.-odezwała się Holly milutkim głosem.
Katie i Emma, wystraszone, oderwały się od siebie. Mama Holly jak gdyby nigdy nic podeszła do córki i przytuliła ją jak zwykła to robić. Katie zapięła koszulę i bez słowa wyszła z kuchni. Holly poczekała, aż zagotuje się woda na herbatę i poszła do pokoju. Czytała książkę, kiedy zadzwonił Shane. Chciał się z nią zobaczyć dzisiaj wieczorem. Trzy godziny później Holly siedziała u Shane’a w pokoju. Opowiedziała mu wszystko o Katie i Emmie. Shane nie mógł w to uwierzyć.
-Chyba potrzebujesz czegoś mocniejszego, żeby o tym zapomnieć..- Mówiąc to, uśmiechnął się słodko.
-Co masz na myśli?- zapytała Holly.
-Zabawmy się.- Znowu się uśmiechnął ale tym razem ją pocałował, długo i namiętnie, tak, że Holly myślała tylko o jego gorących ustach napierające na jej, pragnące jak najwięcej pocałunków wargi. Shane przestał ją całować, wsadził rękę pod łóżko i wyjął parę butelek z piwem. Podał kilka Holly, a sam otworzył jedną butelkę i pociągnął z niej dużego łyka. Holly wzięła od Shane’a otwieracz, otworzyła swoją butelkę i napiła się. Czekała, aż gorycz chmielu podrażni jej kubki smakowe i będzie miała ochotę na więcej.Nim się obejrzała, wokół niej i Shane’a leżało sporo butelek a ona nie pamiętała już, co dzisiaj robiła.
-Chodźmy na spacer.- powiedział Shane. Wyszedł z pokoju, zszedł po schodach i doczłapał do drzwi. Dobrze, że rodzice Shane’a mięli urlop i wrócą dopiero za kila dni.
Zataczając się, przeszli kilka przecznic i Shane wpadł na pewien pomysł. Podniósł kamienia z drogi i cisnął nim w zaparkowany obok samochód. Kiedy rozbita szyba umożliwiała wejście do środka, Shane skorzystał z tego i zaprosił Holly do środka. Holly nie zastanawiając się podeszła do auta i wgramoliła się do środka przez roztrzaskaną szybę. Na siedzeniu i desce rozdzielczej było pełno odłamków szkła i Holly miała tylko nadzieję, że nie pokaleczy sobie tyłka ani dłoni. Shane, mimo tego, że był pijany, nadal dobrze prowadził. Tylko kilka razy mięli bliskie spotkania z krawężnikiem, ale nie mięli żadnej poważnej stłuczki. Shane podjechał pod swój dom. Niestety okazało się, że zgubił gdzieś klucz a zapasowego nie było. Holly usiadła na schodkach przed domem. Shane usiadł obok niej. Oparła się o niego i zasnęli tak, piani pod jego domem, z kradzionym autem na podjeździe.
Holly obudziło szturchanie w ramię. Otworzyła oczy i zrobiło jej się niedobrze. Zakręciło jej się w głowie. Zauważyła czyjeś buty, na które puściła pawia. Podniosła wzrok i zobaczyła, że to funkcjonariusz policji. Zauważyła też, że Shane’a niema obok niej. Okazało się, że trzymał go drugi policjant, nieco grubszy i o połowę niższy niż ten, który właśnie podniósł Holly. Kiedy Holly stała już na nogach o własnych siłach, policjant założył jej kajdanki i wpakował na tył radiowozu. Shane’a posadzono obok niej. No to mamy perąbane.- pomyślała Holly.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz