wtorek, 11 czerwca 2013



-I jak poszła rozmowa z rodzicami?- zapytała Holly
-Mam szlaban na miesiąc.
-Ouuuu, niedobrze.
-A jak u Ciebie?
-Jeszcze nie wiem.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Holly wystraszona, wepchnęła Shane’a do szafy.
-Proszę wejść.- powiedziała Holly.
Drzwi otworzyły się i do pokoju weszła mama Holly.
-Wiem, że to przeze mnie i Katie to wszystko się stało.- mama Holly nigdy nie owijała w bawełnę.- Myślę, że nie ma tutaj nic do tłumaczenia. Powiem Ci tyle, że tata o niczym nie wie. I nie chcę, żeby się dowiedział. Rozumiesz?
-Oczywiście.- odpowiedziała Holly posłusznie.
-Nie masz żadnej kary. Ale ojciec musi myśleć, że masz. Uważa, że powinnaś wyciągnąć konsekwencje ze swojego zachowania. A jeśli chodzi o Shane’a, to ojciec naprawdę się wkurzył. Możesz być pewna, że jeszcze poruszy wasz temat.- Emma już miała wyjść, ale zatrzymała się i podeszła do szafy. Zanim ją otworzyła, powiedziała:
-Po co się tak chowasz? Może byśmy się poznali?
Kiedy Emma otworzyła drzwi szafy, Shane był zmieszany i zawstydzony. Wyplątał się jakoś z ciuchów, wyszedł z szafy i wyciągnął rękę w stronę mamy Holly i przedstawił się.
-Shane Collins, miło mi panią poznać.
-Mnie również.- odpowiedziała Emma i z uśmiechem uścisnęła dłoń Shane’a. – Porozmawiamy później.- Mówiąc to, skierowała się w stronę drzwi.- Do widzenia, Shane.
-Miłego dnia, pani Armstrong.
Kiedy Emma zamknęła za sobą drzwi, Shane odetchnął głęboko i padł na łóżko. Holly usiadła obok niego. Siedzieli tak sobie przez jakiś czas i słuchali muzyki, aż Shane zapytał:
-Wierzysz, że istnieje jakiś świat, ukryty wewnątrz naszego?
-Chyba nie bardzo rozumiem... Pytasz mnie, czy wierzę w wampiry, wilkołaki, duchy, demony i czarodziei?
-Tak.
-Szczerze, nigdy się nad tym nie zastanawiałam...- ...to przecież to głupie!- pomyślała Holly, ale nie powiedziała tego na głos.- Nie, nie wierzę. A ty?
-Tak.
Holly miała ochotę wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymała się, widząc minę Shane’a.
-Aha.- powiedziała tylko, próbując się przy tym nie śmiać. Wyglądał poważnie i Holly nie wiedziała, co ma teraz zrobić.
-Wiesz co?- zagadnęła.- Zastanawiam się, czemu masz na nazwisko Collins a nie Davens... Byłeś adoptowany?
-Tak, ale nie chcę za bardzo o tym rozmawiać.
-Dobrze. Wiesz, zrobiło się późno...
-Racja. Lepiej już wrócę do domu.- podszedł do Holly i pocałował ją w czoło.- Do zobaczenia. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.- uśmiechnęła się do niego. Shane wyszedł przez okno i pobiegł w stronę domu.

1 komentarz:

  1. Naprawdę świetnie piszesz, aż miło się tu wchodzi i łatwo sie to czyta. : ) Zapraszam do siebie (niepoprawniepoprawna.blogspot.com)coprawda dopiero zaczęłam, ale myślę, że Ci sie spodoba. : ) Też piszę opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń